Hejka,dziś dokończę temat mojej wycieczki metodycznej. Ten post miał się ukazać już 2 miesiące temu,ale się opóźnił z mojego lenistwa. Miałam połowę tekstu napisaną,wgrane zdjęcia,ale by to dokończyć nie mogłam się zebrać,aż do dnia dzisiejszego. Nie jestem jednak zadowolona ze zdjęć,ale nie wiedziałam jak inaczej mogła bym Wam pokazać co udało mi się dostać.
Trzeci dzień nie był bardzo interesujący,więc krótko go opiszę przy dniu ostatnim. Głównym powodem naszej wycieczki były targi turystyczne ITB Berlin. Jedne z największych targów na świecie w tej kategorii,co roku odbywają się w Niemczech,Chinach i Singapurze. Bardzo się cieszę,że miałam okazję się na nich znaleźć. Ale za nim o nich poopowiadam,krótko napiszę co robiliśmy dnia trzeciego. W piątek zostaliśmy podzieleni na dwie grupy, moją klasę i klasę portów. Turyści zostali w ośrodku pół godzinki w porywach do godzinki w naszym hotelu,a pierwsza klasa miała wtedy spotkanie z pracownikiem portu rzecznego. Moja grupa w drodze do tej drugiej wstąpiła na zakupy do biedronki,następnie całą grupą poszliśmy na "rejs" łodzią. Był to krótki rejsik,nawet nie jestem pewna czy to nie ma innej nazwy,podczas niego mogliśmy oglądać z prawej strony Polskę,a z lewej Niemcy. Po zejściu na ląd,pojechaliśmy oglądać posąg Jezusa w Świebodzinie, Zamek,bramy,jeziora w Łagowie. Zwiedzaliśmy MRU czyli Międzyrzecki Region Umocniony,gdzie zwiedzaliśmy bunkry,w których były kręcone seriale i filmy. Oprócz tego są one warte uwagi,ponieważ znajdują się tam przeróżne gatunki nietoperzy. I to by było na tyle z tego dnia. Nie był on jakoś specjalnie ciekawy.
Natomiast ostatni dzień to był prawdziwy kosmos. Wycieczka patrząc na poprzednie lata wypadła najgorzej,jedyne co ją ratuje to właśnie targi. Wstaliśmy około godziny 7:00. Spakowani,udaliśmy się na śniadanie,następnie w drogę do Berlina. Po dojechaniu na miejsce,musieliśmy zaczekać w kolejce i to nie małej ! Muszę przyznać,że wcale nie jest łatwo zorientować się gdzie co jest. Miejsce jest przeogromne,posiada kilkanaście hal podzielonych na kontynenty. Zaczęliśmy od Europy,choć chcieliśmy rozpocząć podróż od obu Ameryk haha. Zanim je znaleźliśmy minęło sporo czasu. Na ITB spędziliśmy 5 godzin dla jednych to za mało by zobaczyć wszystko co go interesuje,dla innych za mało. Należę do tego drugiego grona,choć muszę przyznać,że pierwsze 3godziny mi się nie podobały,masa ludzi,ścisk,problem z planem gdzie co jest. Na targi nasza nauczycielka od zawodowych poleciła nam zabrać małą walizki,cieszę się,że taką zabrałam. Dzięki niej miałam wolne ręce by brać różne ulotki,gadżety i wszystko inne ! Jedne stoiska były ciekawe inne mniej,ale najwięcej uwagi przykuło stoisko Brazylii gdzie był pokaz tańca,głośna muzyka,zrobili naprawdę wielkie show. Wiele wystawców miało w celach marketingowych wystawione torby ekologiczne,plecaki,cukierki i inne słodycze,długopisy,notesy i sama innych rzeczy,które Wam pokażę na zdjęciach poniżej. Inni na przykład jak Hiszpania oferowali warsztaty z robienia wianków na głowę,dania przygotowała karmelowy popcorn,budkę ze zdjęciami,przepiękny pomost z łódką. Bardzo ciekawym miejscem było stoisko dla osób homoseksualnych,gdzie mogli się dowiedzieć o miejscach turystycznych dla takich par. Oprócz wystawców z noclegami,wczasami i innymi usługami turystycznymi,wystawiały się też linie lotnicze. Jeśli ktoś z Was ma ochotę się wybrać na targi ITB z czystej ciekawości,to polecam. Zawsze jest to nowe przeżycie,moim zdaniem warte uwagi,choć cena nie zachęca to i tak uważam,że warto. Cena takich targów to w przypadku 1 dnia,to koszt 42-62euro w zależności czy płacimy przez internet czy w dniu targów.
Trzeci dzień nie był bardzo interesujący,więc krótko go opiszę przy dniu ostatnim. Głównym powodem naszej wycieczki były targi turystyczne ITB Berlin. Jedne z największych targów na świecie w tej kategorii,co roku odbywają się w Niemczech,Chinach i Singapurze. Bardzo się cieszę,że miałam okazję się na nich znaleźć. Ale za nim o nich poopowiadam,krótko napiszę co robiliśmy dnia trzeciego. W piątek zostaliśmy podzieleni na dwie grupy, moją klasę i klasę portów. Turyści zostali w ośrodku pół godzinki w porywach do godzinki w naszym hotelu,a pierwsza klasa miała wtedy spotkanie z pracownikiem portu rzecznego. Moja grupa w drodze do tej drugiej wstąpiła na zakupy do biedronki,następnie całą grupą poszliśmy na "rejs" łodzią. Był to krótki rejsik,nawet nie jestem pewna czy to nie ma innej nazwy,podczas niego mogliśmy oglądać z prawej strony Polskę,a z lewej Niemcy. Po zejściu na ląd,pojechaliśmy oglądać posąg Jezusa w Świebodzinie, Zamek,bramy,jeziora w Łagowie. Zwiedzaliśmy MRU czyli Międzyrzecki Region Umocniony,gdzie zwiedzaliśmy bunkry,w których były kręcone seriale i filmy. Oprócz tego są one warte uwagi,ponieważ znajdują się tam przeróżne gatunki nietoperzy. I to by było na tyle z tego dnia. Nie był on jakoś specjalnie ciekawy.
Natomiast ostatni dzień to był prawdziwy kosmos. Wycieczka patrząc na poprzednie lata wypadła najgorzej,jedyne co ją ratuje to właśnie targi. Wstaliśmy około godziny 7:00. Spakowani,udaliśmy się na śniadanie,następnie w drogę do Berlina. Po dojechaniu na miejsce,musieliśmy zaczekać w kolejce i to nie małej ! Muszę przyznać,że wcale nie jest łatwo zorientować się gdzie co jest. Miejsce jest przeogromne,posiada kilkanaście hal podzielonych na kontynenty. Zaczęliśmy od Europy,choć chcieliśmy rozpocząć podróż od obu Ameryk haha. Zanim je znaleźliśmy minęło sporo czasu. Na ITB spędziliśmy 5 godzin dla jednych to za mało by zobaczyć wszystko co go interesuje,dla innych za mało. Należę do tego drugiego grona,choć muszę przyznać,że pierwsze 3godziny mi się nie podobały,masa ludzi,ścisk,problem z planem gdzie co jest. Na targi nasza nauczycielka od zawodowych poleciła nam zabrać małą walizki,cieszę się,że taką zabrałam. Dzięki niej miałam wolne ręce by brać różne ulotki,gadżety i wszystko inne ! Jedne stoiska były ciekawe inne mniej,ale najwięcej uwagi przykuło stoisko Brazylii gdzie był pokaz tańca,głośna muzyka,zrobili naprawdę wielkie show. Wiele wystawców miało w celach marketingowych wystawione torby ekologiczne,plecaki,cukierki i inne słodycze,długopisy,notesy i sama innych rzeczy,które Wam pokażę na zdjęciach poniżej. Inni na przykład jak Hiszpania oferowali warsztaty z robienia wianków na głowę,dania przygotowała karmelowy popcorn,budkę ze zdjęciami,przepiękny pomost z łódką. Bardzo ciekawym miejscem było stoisko dla osób homoseksualnych,gdzie mogli się dowiedzieć o miejscach turystycznych dla takich par. Oprócz wystawców z noclegami,wczasami i innymi usługami turystycznymi,wystawiały się też linie lotnicze. Jeśli ktoś z Was ma ochotę się wybrać na targi ITB z czystej ciekawości,to polecam. Zawsze jest to nowe przeżycie,moim zdaniem warte uwagi,choć cena nie zachęca to i tak uważam,że warto. Cena takich targów to w przypadku 1 dnia,to koszt 42-62euro w zależności czy płacimy przez internet czy w dniu targów.
Dostałam również kilka cukiereczków od wystawców,ale przeważała liczba żelek.
Zebrałam masę przecudnych pocztówek z różnych krajów. Oraz dostałam zawieszkę na bagaż,by nie zgubić naszej walizki,torby.
Gdy dostałam te rzeczy,nie widziałam co to jest,wyglądało słodko to brałam haha. Później dowiedziałam się,ze te słodkie misie,walizka,breloczek do telefonu są to ściereczki do wycierania ekranu. Czyż nie są one słodkie ?
Większość stoisk jak miało słodycze,to były to żelki. Opakowanie z żelkami z Kuby mnie urzekło.
Zastanawiałam się co to właściwie jest,ma prześliczne opakowanie z Muminków i dostałam to na stoisku Danii. Po otworzeniu się zdziwiłam bo był to żelek o smaku lukrecji.
Długopisy,kolejny notes i bransoletka.
Notesiki i ściereczka zdobyta z ankiety ze stoiska Japonii.
Tak wyglądał krajobraz podczas rejsiku,rzeka skuta lodem,a za mną Niemcy.
To zdjęcie nie jest za ładne,ale idealnie pokazuje ilość rzeczy,przywiezioną z targów. Największa kupka są to ulotki,katalogi i tego typu rzeczy, druga sterta to są torby materiałowe,a pod nimi notesy,długopisy,słodycze,ściereczki,kalendarz,zdjęcia i inne rzeczy.
Różne przypinki i znaczki do przyczepiania (chyba) na ubrania. Jedna jest z Dominikany,Irlandii,Goteborg,co do reszty to już nie pamiętam.
Naklejki ze stoiska dla homoseksualistów.
Oranżady w proszku o smaku pomarańczowym,przywołują dzieciństwo.
Breloczek z Japonii otrzymany za,wypełnienie ankiety. Jak dla mnie jest przesłodki.
Miłego Dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz