Cześć, dawno mnie tu nie było. Klasa maturalna, to nie łatwa sprawa, kiedy masz jeszcze w połowie egzamin zawodowy. Ale postaram się to naprawić ! Za każdym razem gdy mam dłuższą przerwę od bloga, to zaczynam odczuwać tęsknotę za nim. To mój mały kawałek internetu, który mogę tworzyć według własnego pomysłu. Dziś chciała bym Wam opowiedzieć o niesamowitym wydarzeniu, które miało miejsce pod koniec października. A mianowicie o Warsaw Comicon, festiwal popkultury, który w odbywa się dwa razy do roku. Moje zainteresowaniem tym wydarzeniem, zaczęło się w na przełomie kwietnia/maja kiedy do Polski przyleciał Manu Benett, aktor wcielający się w postać Slade'a Wilson'a w serialu Arrow. Od tamtego czasu stwierdziłam, że muszę tam pojechać. Tak więc wraz z chłopakiem zdecydowaliśmy, że weźmiemy udział w następnej edycji. W lipcu zakupiłam bilety, z każdym tygodniem były publikowane inne gwiazdy, które odwiedzą nasz piękny kraj. Gdy byliśmy nad morzem, ogłosili, że główną gwiazdą będzie Paul Wesley. Znany głownie z Pamiętników Wampirów jako Stefan Salvatore. Nie każdy wiedział, ale Paul to tak naprawdę Paweł Wasilewski. Byłam strasznie podekscytowana, że będę mogła go osobiście zobaczyć. Później ogłosili, że kolejny brat Salvatore będzie na V edycji, czyli Ian Somerhalder. Tak więc już na przełomie maja i czerwca, spotkam mojego ukochanego Damon'a na żywo ! Ale wracając do IV edycji, wykupiliśmy karnet trzy dniowy, z czego na evencie byliśmy tylko dwa. (Post może być chaotyczny, choć staram się napisać go jak najlepiej.)
- Jak masz na imię ?
- Piotrek
- Pieter
- Piotrek
- Możesz być Pieter ?
Mnie ta sytuacja rozbawiła, po niej nastała moja kolej zadowolona podchodzę, mówię moje imię. Przechodzimy do wieku i ups, nie wejdziesz bo ta atrakcja jest tylko do 18 lat. No to sobie myślę no dobra trudno, ale on mówi z kim jesteś ? No to pokazałam na Sebka, popatrzył na nas i zmienił mi wiek na 18-ście. Mogliśmy sobie pograć w gry dla dzieci, po których otrzymywaliśmy cukierki. Stanęliśmy do kolejki do gry, w której była mata jak do dance dance revolution i czekaliśmy na swoją kolej z dziećmi w wieku szkolnym. Chłopiec przede mną bardzo mocno skakał po niej, nastała moja kolej, a gra przestała działać. Mężczyzna, który nas wpuścił zaśmiał się " Daj kobiecie elektronikę i od razu zepsuje". Chwilę z nim porozmawialiśmy i okazało się, że nie jest dużo starszy od nas może 2-3 lata. Okazało się, że jest inżynierem. Stanęliśmy w kolejce do drugiej gry, a Sebuś śmiał się, że inżynier, popatrzył, rozłożył ręce i stwierdził, że nie działa. W tym czasie poszliśmy jeszcze zrobić sobie zdjęcia, i je odebrać wraz z opakowaniem cukierków. Wchodziło się za szklane drzwi gdzie Pani drukowała zdjęcia, a my nabieraliśmy sobie jakie tylko cukierki chcieliśmy do opakowania.
Zgłodnieliśmy po tym zwiedzaniu eventu, poszliśmy więc zjeść udon, chcieliśmy spróbować czegoś nowego. Powiem szczerze, że cena była dość spora jak za mały kubeczek makaronu z dodatkami bo 22 zł, ale było bardzo dobre i się najadłam. Pochodziliśmy jeszcze trochę po terenie Comicon'u i na koniec zagraliśmy w grę na kinekta, w której się tańczy. Wybraliśmy taniec w parze, choć oboje się wstydziliśmy tak tańczyć przy wszystkich, bo jesteśmy mało taneczną parą, ale bawiłam się tak dobrze, że mięśnie twarzy bolały mnie od śmiechu. Po tym wróciliśmy do naszego pokoju hotelowego.
Pierwsze Wrażenie - Piątek.
Przyjechaliśmy na event koło godziny 13, a może i po. Mieliśmy lekkie problemy w odnalezieniu się na parkingu, w Nadarzynie jest bardzo dużo hal. Po chwili zostaliśmy pokierowani na miejsce, idąc w stronę wejścia wystraszył nas facet przebrany za zombie. Wyglądał przerażająco i bardzo realistycznie, przez dwa dni go unikałam haha. Po wejściu na teren eventu, czekała na nas masa bramek dookoła, których trzeba było przejść. Nie powiem bo zajmowało to trochę czasu, na ich końcu czekała ochrona, sprawdzająca zawartość plecaków, torebek. Było całkiem mało osób, dopiero się wszystko rozkręcało. Na pierwszej hali były stoiska z jedzeniem najczęściej azjatyckim, różne gadżety, książki, komiksy, ubrania. Wybór wszelkich dóbr był ogromny, idąc prosto dochodziło się do sali, na której było oficjalne otwarcie, oraz miejsca na zdjęcia, autografy i panele z gwiazdami. Zostaliśmy tam na chwilę by zorientować się w nowym miejscu, po czym poszliśmy do drugiej hali. Po drodze minęliśmy food trucki, następny budynek był poświęcony dla gier planszowych, komputerowych, oraz grom na konsolach. Stwierdziliśmy, że skorzystamy z okazji i zagramy w gry, do których były małe kolejki. Ja osobiście nie przepadam za strzelankami, bo nie potrafię się w nich odnaleźć. Sebastian jednak chciał pozabijać predatorów, więc zagrałam razem z nim. Powiem szczerze, że pomimo szybkiego końca mojej gry było zabawnie. Następną atrakcją był duża "replika" statku ze Star Wars, w której wcielaliśmy się w pilota statku. Tak jak w poprzedniej rozgrywce tak i tu zabawa nie trwała długo. Po rozrywce poszliśmy zwiedzać dalej hale, oglądaliśmy figury zrobione z metalu, bynajmniej tak mi się wydaje. Nagle zauważyliśmy, że bardzo dużo osób chodzi z opakowaniami cukierków od Wawela. Stwierdziliśmy, że zobaczymy co się dzieje w aucie producenta słodyczy i tak zrobiliśmy,stanęliśmy w kolejce i czekaliśmy na naszą kolej. W wejściu czekał zabawny młody mężczyzna, który pytał o imię, wiek i wydawał karty z kodem. Zabawna była rozmowa z chłopcem przed nami:- Jak masz na imię ?
- Piotrek
- Pieter
- Piotrek
- Możesz być Pieter ?
Mnie ta sytuacja rozbawiła, po niej nastała moja kolej zadowolona podchodzę, mówię moje imię. Przechodzimy do wieku i ups, nie wejdziesz bo ta atrakcja jest tylko do 18 lat. No to sobie myślę no dobra trudno, ale on mówi z kim jesteś ? No to pokazałam na Sebka, popatrzył na nas i zmienił mi wiek na 18-ście. Mogliśmy sobie pograć w gry dla dzieci, po których otrzymywaliśmy cukierki. Stanęliśmy do kolejki do gry, w której była mata jak do dance dance revolution i czekaliśmy na swoją kolej z dziećmi w wieku szkolnym. Chłopiec przede mną bardzo mocno skakał po niej, nastała moja kolej, a gra przestała działać. Mężczyzna, który nas wpuścił zaśmiał się " Daj kobiecie elektronikę i od razu zepsuje". Chwilę z nim porozmawialiśmy i okazało się, że nie jest dużo starszy od nas może 2-3 lata. Okazało się, że jest inżynierem. Stanęliśmy w kolejce do drugiej gry, a Sebuś śmiał się, że inżynier, popatrzył, rozłożył ręce i stwierdził, że nie działa. W tym czasie poszliśmy jeszcze zrobić sobie zdjęcia, i je odebrać wraz z opakowaniem cukierków. Wchodziło się za szklane drzwi gdzie Pani drukowała zdjęcia, a my nabieraliśmy sobie jakie tylko cukierki chcieliśmy do opakowania.
Zgłodnieliśmy po tym zwiedzaniu eventu, poszliśmy więc zjeść udon, chcieliśmy spróbować czegoś nowego. Powiem szczerze, że cena była dość spora jak za mały kubeczek makaronu z dodatkami bo 22 zł, ale było bardzo dobre i się najadłam. Pochodziliśmy jeszcze trochę po terenie Comicon'u i na koniec zagraliśmy w grę na kinekta, w której się tańczy. Wybraliśmy taniec w parze, choć oboje się wstydziliśmy tak tańczyć przy wszystkich, bo jesteśmy mało taneczną parą, ale bawiłam się tak dobrze, że mięśnie twarzy bolały mnie od śmiechu. Po tym wróciliśmy do naszego pokoju hotelowego.
Tak wyglądały nasz opakowania z cukierkami i pyszny udon.
Tak wyglądały figury z metalu.
Było bardzo dużo makiet do robienia zdjęć, jak np; z Rick and Morty.
Sobota - Spotkanie Gwiazd
Drugiego dnia powitała nas bardzo długa kolejka, w której na szczęście nie musieliśmy stać, ponieważ już mieliśmy opaski z piątku. Widać było ogromną różnicę między pierwszym a drugim dniem eventu. Była masa ludzi, dużo cosplayerów ( niektóre postacie były niesamowicie dopracowane). Pochodziliśmy trochę po stoiskach, a następnie udaliśmy się na hale z gwiazdami. Staliśmy z tyłu w rzędzie, ale mimo wszystko mieliśmy dobry widok. Na panelach z gwiazdami można było się dowiedzieć naprawdę wielu ciekawych rzeczy np; o ich życie prywatne, ciekawostki z planu, zabawne historie z życia. Każdy mógł podejść i zadać nurtujące go pytanie, a celebryci bardzo chętnie odpowiadali. Z początku nie byłam tym zainteresowana, a jak się wkręciłam to nie chciałam wychodzić haha. Sobotę głównie spędziliśmy na panelach oraz grając w gry. Doritos prowadziło degustacje nachosów oraz sosów do nich, nigdy w życiu nic mnie tak mocno nie paliło jak ich sosy. Sebka to piekło do następnego dnia. Pamiętam to szybkie bieganie by kupić cokolwiek do wypicia, nie mogłam się pozbyć palącego uczucia w moim gardle. Piliśmy z butelki zabawnej oranżady z Japonii. Mianowicie trzeba było specjalnym otwieraczem, wepchnąć kulkę zamykającą napój do środka. Najlepsze, że ten napój silnie gazuje po otwarciu. Mieliśmy wielką zabawę z tym napojem bo kulką można było go zamykać i otwierać. Kupiliśmy trzy smaki jagodę, melona i ostatniego nie pamiętam, wszystkie smakowały podobnie, ale były bardzo dobre. Nie byliśmy do samego końca, ponieważ już po 17 wyjeżdżaliśmy do Łodzi na parapetówkę przyjaciółki z klasy.
Ramune -napój zamknięty na szklaną kulkę, warty spróbowania.
Tak wyglądała scena z gwiazdami, na zdjęciu akurat jest Kol z Pamiętników Wampirów i z The Orginals. Szczerze, byłam w wielkim szoku jak opowiadał nam o swojej wierze w Boga. Stwierdził, że jak nie mamy pytań to przyjdzie poczytać nam biblię. Nie wygląda na osobę tak wierzącą, pozory mylą.
A tutaj mamy "domek" z Rick and Morty.
Chciałam Wam pokazać jakiego mamy słodkiego gifa, ale widzę, że nie wyświetla się dobrze. Ale w kilku miejscach były budki do robienia gifów.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam.
Czy ktoś z Was był na Comicon'ie albo planuje się na niego udać ? Podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami.
Miłego wieczoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz