niedziela, 17 marca 2019

Ostatnia studniówkowa noc.


Cześć, chcę Wam opowiedzieć, już ostatnią historię ze studniówkowej nocy. Ten bal maturalny był inny niż reszta. Odbył się on 25 stycznia 2019, w Szmaragdowym Ogrodzie. Miejsce było przecudowne, ogród z oczkiem wodnym, a sala była duża i dobrze zagospodarowana. Zjawiliśmy się jako jedni z pierwszych osób, ponieważ Sebastian był prowadzącym całej imprezy. W prawdzie, po mojej studniówce nie miałam za wysokich oczekiwań do tej, gdyż nie przepadałam za towarzystwem, które tam miało być. Jak w przypadku mojej imprezy, miałam problemy z sukienką, zamówiłam cudowną sukienkę ze strony Fashionnova, jednak nie doszła w planowanym terminie, przez co na gwałt musiałam kupić inną, dużo nerwów i zmarnowanego czasu. Udało się, kupiłam śliczną sukienkę, którą ubrudziłam przed wejściem na sale... Dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam z auta, jednak czekaliśmy jeszcze na znajomego. Bym nie zmarzła, wsiadłam z powrotem do auta i przycięłam moją sukienkę drzwiami. Cały bok był czarny, poszłam do toalety to umyć i wysuszyć. Musiało zabawnie wyglądać jak wchodząc do łazienki, można zobaczyć dziewczynę suszącą swoją kreację na grzejniku. Pierwsza osoba, z jaką się przywitaliśmy była Sebastiana wychowawczyni, moja była nauczycielka j.angielskiego. Bardzo miło było ją spotkać, ponieważ jet bardzo pozytywną osobą. Ku mojej uciesze na balu byłą moją znajoma z podstawówki Ola z chłopakiem. Mogłyśmy w końcu się nagadać. Ludzie zaczęli się zbierać i nadszedł czas by oficjalnie rozpocząć studniówkę. Sebastian wraz z kolegą wygłosili swoje mowy, wicedyrektor równie, jedyne co pozostało to polonez. Tańczyło go 7 par, więc bardzo malutko, ale wyszedł dobrze. Wprawdzie mieliśmy go tańczyć, jednak się nie dogadaliśmy, przez co na żadnym z balów nie zatańczyliśmy tego tańca, szkoda. Jedzenie było bardzo dobre, choć dużo nie zjadłam. Przez pierwsze godziny czułam się niezręcznie, potem było gorzej, bo chłopak sobie poszedł i zostawił mnie samą, wiec było źle. Przez to wszystko się z nim pokłóciłam i było słabo, jednak chciałam coś zrobić w rekompensacie za zepsucie mu tego dnia. Poszliśmy się napić, a następnie zaciągnęłam go na parkiet, czego praktycznie nigdy nie robimy, bo on nie umie, ja zresztą tez i się tylko denerwujemy. Jednak teraz wzięłam sobie do serca, by naprawić swoje błędy. Starałam się go nauczyć tańczyć, powiem szczerze, że łatwo nie było, ale jestem z niego dumna, bo się udało ! Tańczyliśmy prawie do końca imprezy, z małymi przerwami. W przeciwieństwie do mojej chciałam, by miał dużo zdjęć, więc wyjęłam intaxa i zaczęliśmy pstrykać zdjęcia. Jak jego znajomi zobaczyli, to non stop ktoś przychodził, czy zrobię mu zdjęcie. Jak to mówią „po burzy, zawsze wychodzi słońce”, w tym wypadku po kłótni, zrobiło się lepiej. Nawet dogadałam się z jego znajomymi. W taki sposób mój bal maturalny okazał się najgorszym. Żaden nie był taki, o którym marzyłam latami, często rzeczywistość jest inna. Jednak jestem zadowolona z dwóch na trzy studniówki. Było inaczej, co nie znaczy, że nie bawiłam się dobrze. Warto gromadzić takie wspomnienia, na późniejsze lata.

Tak prezentowała się sala, zdjęcie wykonał fotograf.
Bardzo ładnie, komponował się ten napis z resztą sali. Aż żałuję, że nie spróbowałam tych słodkości, które były na nim.



Moje wymarzone zdjęcie. Chociaż ono się udało, choć lepiej by wyglądało z rozpierdakiem.



To był ostatni post o balu maturalnym no, chyba że byście chcieli. Następny post będzie bardziej kosmetyczny lub o nadchodzącym kinie kobiet z filmem „Całe szczęście".
Dobrej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz