Hejka. Już w piątek po lekcjach zaczynają się ferie zimowe. Pech chciał,że idealnie na ten tydzień się rozchorowałam. Już czuję się lepiej, w porównaniu do poprzednich dni. Ubolewam, ponieważ będę po powrocie z ferii miała trochę zaległości w szkole, ale pociesza mnie fakt,że sporo osób z mojej klasy zachorowało. Dziś chcę się podzielić cudowną nowiną. Wreszcie przyszedł do mnie zamówiony w grudniu box, a mianowicie Tokyo Treat. Chciałam tego posta napisać już jakiś czas temu, ale nie mogłam ponieważ paczka się opóźniła. Na szczęście już jest i jestem szczęśliwa z rzeczy,które w niej znalazłam. Może zacznę od opowiedzenia Wam co to właściwie jest, jeśli ktoś nie wie. Jest to jedno z pudełek subskrypcyjnych jakie są na rynku. W nim możemy znaleźć przekąski, słodkości oraz przy zamówieniu pudełka premium napój, prosto z Japonii. Jako iż jestem wielką fanką tego cudownego kraju, to już od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad nim. Miałam możliwość więc go zamówiłam i zamierzam zamawiać dalej. Cena podstawowego box'a jest 25$ za około 12 rzeczy, bo co zauważyłam, to nie zawsze tyle jest ile jest napisane to zależy od miesiąca. W pudełku premium znajduje się ok. 17 pełnowymiarowych przekąsek za 35$. Moim zdaniem bardziej opłaca się zamówić Premium bo np w styczniowym box'ie dostałam 14 rzeczy a klasyczny miał 9. Niby różnica 5 rzeczy i 10 $ ale te dodatkowe produkty są mega. Na stronie znajdziecie jakiego rodzaju rzeczy się w nim znajdują. Każdy miesiąc jest dla nas niespodzianką. W lutym w boxie premium znajdziemy, uwaga... pepsi o smaku truskawkowego ciasta! Jeśli chcecie taki box zakupić, to zostawiam Wam tu linka (o tutaj) za każde 3 pudełka jeśli wasi znajomi kupią, dostajecie darmowego box'a. Nie ukrywam,że było by mi miło jakby ktoś z Was użył mojego linka, by zakupić te słodkości. Nie jest to post w żaden sposób sponsorowany. Prawdopodobnie za miesiąc jeśli dojdzie szybciutko znów pojawi się post. Dajcie znać czy podoba Wam się taki open box. Planuje później zrobić, post podsumowujący jak mi smakowały te przekąski.
Tak wygląda paczuszka zaraz po otwarciu. W poprzednich paczkach z tego co wiem były dołączone katalogi z opisem produktów,ale tym razem takiej nie znalazłam.
Następne są żelki z witaminą C o smaku cytrynowym.
Co to jest nadal stoi pod znakiem zapytania ale wydaje mi się,że mogą to być jakieś chrupki może ?
Tu mamy pałkę kukurydziana o smaku pizzy. Już kiedyś miałam przyjemność takiej spróbować i jest przepyszna. A druga rzecz jest to rożek z jakąś pianą lub kremem chyba truskawkowym.
Czekolada z motywem Super Mario oraz coś przypominające mi tosta z remem.
Cukierki o smaku sody. Wyglądają ja nasze zrobione z pudru. W jednym poście już mówiłam o podobnych.
Tu również miałam problem co to jest. Dowiedziałam się,że są to kukurydziane chrupki chyba serowe z możliwością polania ich serem. Nie jestem pewna ale na pewno dam Wam znać jak one smakowały.
Ciasteczka z uroczymi koalami na nich z nadzieniem. Widziałam takie dostępne na stronie Yatta.
Kukurydziane chrupki, przypominają mi Twistos Fromage.
Zestaw DIY do zrobienia takiej gumowatej ciągnącej się nie wiem jak to nazwać. Wiem,że jest to o smaku sody. Już miałam styczność z takimi zestawami i bardzo je polubiłam.
Coca-cola edycja limitowana. Z początku liczyłam na jakiś nie spotykany smak w Polsce, ale to tylko chodziło o butelkę i jej wygląd. Ponieważ tak wyglądająca, jest tylko na Hokkaido.
Ostatnie są ciasteczka pandy. Zwykłe ciasteczka z jednej strony oblane czekoladą. Najlepsze w nich są miny pand, ponieważ każda ma inną.
Dobrej Nocy !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz