sobota, 4 stycznia 2020

Podsumowanie 2019


Wczorajszej nocy nie mogłam zasnąć, moje myśli nie dawały mi spokoju. Czułam, że jestem zmęczona, a mimo wszystko nie zasypiałam. W mojej głowie zrodził się pomysł, że podsumuję tak dla siebie, cały ubiegły rok (jakże to odkrywcze, kiedy wszyscy to robią na instagramie). Nie wiem nawet, od czego zacząć, tyle rzeczy może przydarzyć się w rok. Jednak zaciera mi się granica roku szkolnego z rokiem kalendarzowym, ale postaram się podsumować tylko 2019 rok.

Styczeń
To był szalony miesiąc, pełen poszukiwań, szczęścia, nowych doświadczeń, ale również strachu, złości i smutku. Początek roku był bardzo pracowity, praktycznie nie miałam na nic czasu. Począwszy od 9 do 10 stycznia, miałam wtedy egzaminy zawodowe, które dostarczyły nam trochę stresu, jednak zdałam je bardzo dobrze, choć wynik mnie nie zadowolił (otrzymałam 80% z teorii oraz 98% z praktyki). Dzień po egzaminach miałam studniówkę mojego przyjaciela, lekcje kończyłam o 16, a impreza była na 20. Miałam bardzo mało czasu na makijaż, ubieranie i inne rzeczy. Pamiętam, że tego dnia bardzo bolał mnie brzuch, ale pomimo masy leków przeciwbólowych bawiłam się świetnie, ale o tym pisałam w innym poście. 12 stycznia odbyła się moja studniówka, po paru godzinach snu po jego imprezie musiałam iść do fryzjera, mój ukochany jechał mi po buty, musiałam zrobić makijaż sama (wyszedł mi całkiem nieźle). Cieszy mnie fakt, że mam co wspominać, choć impreza była mocno średnia. Ach no tak w niedzielę po mojej studniowce zaczynałam pracę w klubie, więc to był szalony i bardzo męczący tydzień. Następny tydzień mieliśmy sporo kartkówek, testów, prac, bo w końcu klasa maturalna. Od 13 stycznia co weekend pracowałam, więc było dość intensywnie. 25 stycznia był wspaniałym dniem, pomimo wielkiej kłótni, była to studniówka mojego ukochanego. Naprawdę bawiłam się na niej genialnie, ale to wiecie z postu o niej. Reszta stycznia była zawalona szkołą. A nie jeszcze muszę wspomnieć, że 10 stycznia nie tylko był egzamin, była to jeszcze moja czwarta rocznica związku oraz wizyta na paznokcie przed imprezami.

Luty

Zostały trzy miesiące do matury, zbliżał się strajk nauczycieli, więc wszyscy zbierali oceny. Było bardzo dużo nauki w tym okresie, ale na szczęście były ferie zimowe za pasem. Pierwszy dzień lutego był bardzo pracowity, co lekcje była kartkówka, ale już 2 stycznia pomimo pracy, była impreza urodzinowa mojego przyjaciela. Był to wspaniały czas z przyjaciółmi, choć bardzo długo nie zostałam, bo pracowałam następnego dnia. Ferie były od 11 lutego, więc miałam czas na chodzenie na łyżwy, baseny, nawet odbyła się wspaniała karnawałowa domówka u mojej przyjaciółki, którą zapamiętam do końca życia. Wolne od szkoły wykorzystałam również na odwiedzenie lekarzy, bo praktycznie non stop byłam przeziębiona. Jednego dnia zrobiliśmy sobie wypad na Termy Uniejów, by wygrzać się w saunach i samej cieplutkiej wodzie. Reszta miesiąca była monotonna szkoła, praca, spotkania z chłopakiem, przyjaciółmi.

Marzec

Kolejny miesiąc zaczynam tak samo, jak luty, mam tu na myśli, że 2 marca byłam na imprezie urodzinowej przyjaciółki. Była to domówka w moim ulubionym klimacie, czyli z grami planszowymi. Pamiętam, że kupiliśmy jej upragnionego królika, ale jej rodzinka nie była zadowolona z tego powodu. Chciałam oddać krew w tym miesiącu, pomimo lęku, którego się nabawiłam przez okropną pielęgniarkę z poprzedniego razu. Jednak jej nie przyjęli (warzę mało, a jestem wysoka + inne czynniki). Po raz pierwszy musiałam rozliczyć PIT-a (niesamowite, wcale nie). Mieliśmy lekcje w kinie na temat reklamy, spóźniłam się na nią, bo nie umiałyśmy zaparkować auta w galerii (ach te kobiety). 23 marca spotkałam się z przyjaciółmi sprzed laty, wspominaliśmy podstawówkę, rozmawialiśmy o swoich obecnych życiach i dostałam takiego kopa motywacji. Cieszę się, gdy mogę rozmawiać z dawnymi przyjaciółmi.

Kwiecień

Kocham ten miesiąc, nie dlatego, że się w nim urodziłam. Świat się budzi do życia, często jest już cieplej, słoneczniej i mam więcej energii. Dodatkowym jego atutem są zbliżające się wakacje, które każdy uwielbia. A w tym roku udało mi się wyjechać na wyjazd, który zorganizowałam praktycznie od A do Z. Polecieliśmy wtedy do Rzymu (z którego nadal nie ma relacji w całości ciii), był to krótki wypad przed maturami na dokładnie 5-6 dni. Zobaczyłam nowe miasto, przepiękny (choć brudny) Rzym, mogliśmy jeszcze usiąść na Schodach Hiszpańskich, teraz jest to zakazane. Nie było aż tak ciepło, jak oczekiwałam, wręcz było zimno. Przeszłam wtedy 24 km każdego dnia! Poznałam wspaniałych ludzi w świetnym barze o nazwie „Comming Out” genialna pizza przy koloseum, za 8 euro (kosmos). Po moim powrocie dokładnie dzień po 12 kwietnia, czekała mnie wycieczka szkolna do Częstochowy, by pomodlić się o pomyślność na maturze. A już 13 kwietnia były moje urodziny, miałam zmianę kodu na dwa z przodu. Później była przerwa świąteczna i koniec roku szkolnego.

Maj
To był najbardziej stresujący miesiąc, oczywiście przez egzaminy. Do większości z nich podchodziłam z takim meh napiszę tyle ile umiem. Nie miałam wątpliwości co do zdania języka polskiego angielskiego czy angielskiego ustnego (w końcu trzeba tylko mówić). Matematyki się nie bałam, bo wiedziałam, że jej nie zdam (i tak się stało), ale moją zgrozą był ustny polski. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj, siedzę z moją klasą pod salą, czekając na egzaminatorów, aż w końcu pojawia się ona (nauczycielka od polskiego, taka gwiazda). Ja w płacz jak tylko ją zobaczyłam i mówię, że ja nie zdam, wchodząc do sali, powstrzymuje płacz. Stres jest olbrzymi, bo w tym czasie ktoś inny odpowiada. Nie mogłam się skupić, ale daje z siebie wszystko. Pani egzaminująca zadawała mi bardzo dokładne pytania, po egzaminie ulżyło mi. A co najlepsze okazało się, że z mojej grupy 4-osobowej miałam najlepszy wynik 75% i najtrudniejsze zadanie, z tym się nie zgadzałam, ale trudno. W maju moje dwie babcie obchodzą urodziny i mój najdroższy. A przede wszystkim zaczęły się najdłuższe wakacje w naszym życiu. Zrobiliśmy sobie ze znajomymi z naszych klas imprezowego grilla na opicie maturek, gdzie bawiłam się z początku słabo, ale później było super. A na koniec miesiąca pojechałam na Warsaw Comicon.

Czerwiec

Tu również pojawia się Comicon, ponieważ dwa dni były już w czerwcu. Najlepszym dniem był 1 czerwca, wtedy spotkałam mojego idola, osobę, którą szanuję i nie jest tylko pustą gwiazdą, tylko daje bardzo dużo od siebie, a mowa o Ian Somerhalder (znany z Pamiętniki Wampirów z roli Damona Salvatore). Stałam chyba dwie godziny po zdjęcie i autograf z nim, ale było warto! Zrobił sobie ze wszystkimi zdjęcia i rozdał autograf, przez co spóźnił się na panel, ale został do końca i to było takie słodkie, że nie mogę. Cudowny człowiek, jeśli miałabym okazję, chętnie bym spotkała go jeszcze raz. Miałam wakacje, więc spędzałam czas z ukochanym i znajomymi. Przez całe wakacje pracowałam w weekendy i szukałam innej pracy. Dostałam pracę w Mieście Robotów, w której byłam tylko trzy razy, ale tam po raz pierwszy rysowałam długopisem 3D. Dużo grillowaliśmy w tamtym okresie, bo pogoda sprzyjała.

Lipiec

Lenistwo w pełni, dużo spotkań ze znajomymi, dużo pysznego jedzenia. Chodziłam na baseny, kawki na mieście, oglądałam masę seriali i filmów. Byliśmy jeszcze na urodzinowym grillu naszych przyjaciółek, którego niestety szybko skończyłam. Często spotykaliśmy się w moim domu, by pograć w gry planszowe. Błogie lenistwo. Z perspektywy czasu, trochę zmarnowałam ten miesiąc, mogłam robić więcej, tworzyć wspomnienia i tego żałuję, ale wiem, że chce coś zmienić w tym roku. A przypomniało mi się, chodziłam jeszcze na korepetycje z matematyki, które dały mi niesamowicie dużo oraz pomagałam przy dwóch przeprowadzkach (aż zachciałam się wyprowadzić).

Sierpień

Byłam na kinie plenerowym, gadaliśmy „Kong wyspa czaszki”, powiem Wam, że kocham klimat plenerowego kina, kocyki/leżaki inni ludzie coś cudownego. Chodziliśmy dużo na siłownie, gdzie chłopaki ćwiczyli, a ja im towarzyszyłam. Miałam poprawkowy egzamin z matematyki, który zdałam na 50%, do dziś rozpiera mnie duma. Załatwialiśmy dużo spraw związanych z naszym wrześniowym wyjazdem do Turcji i korzystaliśmy z dobrej pogody. Byłam jeszcze na ognisku u mojej przyjaciółki, gdzie bawiłam się wspaniale i naprawdę bardzo dobrze je wspominam.

Wrzesień

Był to miesiąc przygotowań do wyjazdu oraz samego wyjazdu. Na początku miesiąca było ogłoszenie wyników matur, więc stres i nerwy poszły w odstawkę. W ostatnim tygodniu wybraliśmy się do Turcji do miejscowości Side, gdzie spędziliśmy super czas z przyjaciółmi, bardzo wtedy odpoczęłam. Po powrocie wybraliśmy się na Festiwal Światła, gdzie miło spędziliśmy czas. Raczej nic innego się nie wydarzyło w tym miesiącu.

Październik

Nie poszłam na studia, więc miałam dużo wolnego, wybrałam się na inauguracje roku akademickiego Politechniki Łódzkiej z moich chłopakiem. Bardzo dużo się leniłam i oglądałam seriali. Byłam również na Targach ekologicznych, bo byłam i w sumie nadal jestem mega zajarana tym tematem.

Listopad

Lenistwa ciąg dalszy, większość dni przeleżałam w domu. Co drugi weekend zaczęłam chodzić do Cosinusa na kierunek Florysta tylko po to, by przeczekać rok. Byłam na koncercie White 2115, gdzie się średnio dobrze bawiłam, ale gościu śpiewa świetnie. Bardzo dużo w tym miesiącu robiłam, ale co się dziwić.

Grudzień
W grudniu byłam pochłonięta świątecznymi zakupami, ale również spotkaniami ze znajomymi. Dostałam wspaniałe prezenty na święta i spędziłam miło czas w gronie rodziny. Zaczęłam używać nowego telefonu i robić więcej zdjęć, więc zapraszam Was na mojego instagrama gdzie staram się być aktywniejsza Instagram.
Pisząc tego posta, uświadomiłam sobie, jak wiele się w tym roku wydarzyło, mam nadzieję, że 2020 będzie jeszcze lepszy. A czy Wy robicie podsumowanie poprzedniego roku ? Byliście z niego zadowoleni czy nie ?

1 komentarz: