poniedziałek, 26 marca 2018

Kino dla kobiet

Hejka, miesiąc temu w poście o kinie na obcasach wspominałam,że od następnego miesiąca będę chodziła na seanse dla kobiet,ale do Heliosa. I właśnie chcę się z Wami podzielić moją opinią. Co myślę o zmianie kina,gdzie jest lepiej itp. Seans odbył się o godzinie 18:30, przyszłyśmy na niego równo,na miejscu okazało się,że przed wydarzeniem były przygotowane stoiska sponsorów. Następnym razem zamierzamy przyjść trochę wcześniej. Wchodząc na sale witają nas pracownicy kina,którzy rozdają różne ulotki,przekąski my dostałyśmy mini Kinder Bueno oraz krakersy. Następnie wypełniamy kupon konkursowy i wrzucamy go do urny,z której później prowadzący losuje uczestników. I tutaj mamy już znaczące różnice między kinami. W Heliosie było zdecydowanie więcej ludzi oraz konkursy były lepiej prowadzone. Na ekranie były wyświetlane zadania konkursowe,następnie Panowie,którzy to prowadzili losowali osoby,które musiały przyjść pod ekran i zgadywać np kto jest na zdjęciu. Następnie użyte losy były odkładane,nie było możliwości by uczestniczki się powtórzyły jak w przypadku Multikina. W Silver Screen były konkursy na zasadzie,która pani zna odpowiedź,ręka do góry. Więc trudniej było wyłonić zwyciężczynie. Tu tego problemu nie było,podczas wchodzenia na sale zwróciłyśmy uwagę,że większość Pań przyszła w kapeluszach na głowie i zastanawiałyśmy się czemu. Okazało się,że co spotkanie dla kobiet są inne "warunki",które trzeba spełnić by wziąć udział w konkursie hah. Bardzo ciekawa form zabawy. Wszystkie kobiety,które miały kapelusz,miały zrobione wspólne zdjęcie. Pięć przedstawicielek z najciekawszymi kapeluszami dostały nagrody. Jedna kobieta miała kapelusz z ... kurą hahh,idealnie wpasowała się w zbliżające święta Wielkanocy. Po zabawach,rozpoczął się film,w tym miesiącu mogłyśmy obejrzeć "Kobieta Sukcesu", bardzo chciałam na to iść po zobaczeniu zwiastuna na filmie "Fifty Shades Freed". I nie zawiodłam się na tym filmie. Świetna polska komedia-romantyczna ! Polecam jak najbardziej wszystkim Panią jak i Panom,w niektórych momentach cała sala śmiała się na głos. Lubię takie przyjemne romansy. Film z dobrze obranymi aktorami oraz świetnymi tekstami.

Otrzymałyśmy gazetkę z promocjami oraz jak wspominałam krakersy.
Dostałyśmy również próbki kremów z firmy Vianek, Sylveco oraz Biolven.
Zawsze mamy po seansie kilka ulotek z promocjami,rabatami i tak było tym razem.
Tak wyglądały konkursy,to jeden z nich.
Zapraszam Was,drogie panie na seanse dla kobiet. To idealny czas by spędzić,świetny czas w damskim gronie,z przyjaciółkami,rodziną.
Miłego dnia.

środa, 21 marca 2018

Tokyo Treat - Marzec

Hejka, pamiętacie może posta o box'ie z Japońskimi słodyczami ? Właśnie otrzymałam kolejną sztukę. W prawdzie miałam zamawiać w Lutym,ale przez wycieczkę nie byłam w stanie. Aż nie mogłam się doczekać,kiedy ją odpakuję. Mój chłopak ją odebrał i zabronił mi otworzenia jej bez niego haha. Więc musiałam wstrzymać się do następnego dnia,co nie było do końca łatwe. Zawsze jak coś dostanę,chcę jak najszybciej to obejrzeć. Wytrzymałam i już następnego dnia rano,otworzyliśmy go. Box jest utrzymany smakowo w ujęciu sakury,ponieważ właśnie rozpoczął się sezon Hanami. Jeśli macie ochotę kupić sobie takie pudełko pełne słodkości prosto z Japonii,to mam dla Was zniżkę w wysokości 5$,więc za box premium zamiast 35 $ zapłacicie 30$.
Tutaj Wam podlinkuję stronę ze zniżką : ZNIŻKA 5$ <- wystarczy,że klikniecie w słowo "zniżka" i od razu zostaniecie przekierowani na stronę.
Tak prezentuje się cała zawartość Tokyo Treat razem.
 Veggie Salad Umaibo i Suid Jerky
Umaibo już się pojawiło w poprzednim pudełku,ale dla przypomnienia jest to kukurydziana pałka,przyprawiona na różne smaki. Teraz mamy vegeteriańską sałatę haha. Jeśli oglądaliście anime pt "Dagashi Kashi" już w pierwszym odcinku bohaterka je właśnie ten przysmak. 
Co do drugiej rzeczy - Okropna. Jest to suszona kałamarnica,po wyciągnięciu z opakowania strasznie śmierdzi owocami morza,co rozumiem,ale nie mogłam zmyć tego zapachu z ręki. Ogólnie nie mój smak bardzo żelowane,trudne do gryzienia i słone.
Pucccho Gummy-Hoppe-Chan Cherry
Są to przepyszne,małe żelki w kształcie króliczków,ale je mało widać. Mają smak wiśni i jest on bardzo wyczuwalny. Jestem w nich zakochana. Otwarcie buteleczki możemy,sobie zostawić bo,jest to skoczek jak z dzieciństwa.
Shimi Choco Corn-Milky Red Bean
Czerwona fasola jest bardzo popularna w Japonii. Możemy znaleźć ją w mochi,bułkach,przekąskach itp. Tym razem otrzymałam ciasteczka ? Nie jestem pewna co to jest,ale producent pisze,że jest to przysmak o smaku mlecznej czerwonej fasoli. Szczerze,to jeszcze nigdy nie próbowałam czerwonej fasoli. 
Tajemniczy Produkt - Mochi
Tu nie mogę Wam za wiele powiedzieć o tym przysmaku,ponieważ nie powinien on być w tej paczce. W reklamie i na stronie było mówione o piankach o smaku sakury. Ja niestety nie otrzymałam ich,ale dostałam coś co nie było przewidziane. Są to mochi,ale nie mam pojęcia o jakim smaku. 
Kit Kat Sake
Dostaliśmy trzy małe batony Kit Kat o smaku wina ryżowego,czyli sake. Podejrzewam,że będą one bardzo słodkie,ale jeszcze ich nie próbowałam.
 Melon Bread Cookie i Ginger Tea Hard Candy
MelonPan bo tak jest nazywany w Japonii jest to chlebek melonowy. Zawsze chciałam go spróbować,bo jestem miłośniczką tego owocu. Teraz mam szanse ale to jest ciasteczko. Mam nadzieję,że będzie dobre.
Co do cukierków o smaku herbaty i imbiru,wyglądają jak nasze holsy i myślę,że mogą być kojące dla gardła.
 Sweet Soy Sauce Cracker Share Pack
Są to przepyszne chrupki,a właściwie krakersy ryżowe. Jest to tradycyjną przekąską z Japonii,która jest słodko słona przez naturalną aromatyzację miodem z cukrem i sosem sojowym. Jadłam je już wczesnej gdy robiłam w podstawówce lekcje o Japonii. Zakochałam się i po latach znalazłam je w box'ie. Polecam Wam z całego serca spróbować tego niesamowitego połączenia,choć wiem,że nie każdemu zasmakują.
 Chocolate Kinako Mochi DIY
W każdym podstawowym box'ie mamy zestaw do samodzielnego stworzenia. W tym wypadku trafiło na mochi. W książeczce,którą dostajemy do zestawu,jest pokazane jak mamy przyrządzić nasze łakocie. Możemy polać je czekoladą lub pudrem. Nie mogę się doczekać kiedy to zrobimy. Może nagram dla Was krótki filmik,jak się je robi.
 Coca Cola Peach
Co tu dużo mówić,Japończycy mają o wiele więcej wariacji smakowych niż my tego kultowego napoju.  Dla mnie smakuje jak zwykła Cola z dodatkiem brzoskwini,ale mało wyczuwalnej w smaku. Oczekiwałam czegoś więcej po tym napoju.
 Anpanman Festival Rice Puffs
Są to chrupki ryżowe,często spożywane podczas japońskiego festiwalu lalek czyli Hinamatsuri. Mają one trzy kolory biały,różowy i zielony. Jedne są na słono,a drugie mają smak słodkiego ptysia.
Salty Split Pea Sticks
Jak oglądałam z chłopakiem zawartość box'a nie wierzyłam własnym oczom. W zestawie dostaliśmy, słone paluszki o wyglądzie i smaku groszka. Ciekawi mnie i zarazem niepokoi ten smak.
Sakura Shrimp Potato Ring Party Pack
Są to chrupki ziemniaczane o smaku wiśni (sakury) i krewetek. Bardzo mnie zastanawia to zestawienie smakowe a Was ? Jest to imprezowa paczka,więc mamy dość sporo osobnych opakowań w środku.

Miłego Dnia.

poniedziałek, 19 marca 2018

Wycieczka metodyczna - dzień drugi - Berlin

Hejka, ostatnio pisałam o pierwszym dniu,a dziś opowiem o kolejnym. Drugi dzień spędziliśmy w stolicy Niemiec - Berlinie. To był dość męczący dzień i pełen zwiedzania. Śniadanie mieliśmy o 7:30,a o 8 mieliśmy wyjechać w drogę. Przejazd ze Słubic do granicy,zajmował nam 20-30 min. W trakcie drogi do Alexander Platz,mogliśmy oglądać niesamowite graffiti na części Muru Berlińskiego. Powiem szczerze,że niektóre robią mega wrażenie. Gdy dojechaliśmy na miejsce,zaczął się mój pilotaż. Miałam za zadanie doprowadzić przewodników do ich obiektów,w poprzednich latach była to dla mnie prawdziwa katorga. W tym roku bardzo chciałam go mieć,a nawet nie mogłam się doczekać. Jak człowiek może się zmienić w trzy lata. Oprócz doprowadzania,moim zadaniem było opowiedzieć o symbolach Berlina. Takim sposobem chcę się z Wami nimi podzielić,może o nich wiecie może nie.

Symbole Berlina: 
1. Ampelman - jest to człowiek światła,znajdziemy go tylko we wschodniej części stolicy. Ten radosny pan w kapeluszu,idący zamaszystym ruchem,powstał z powody ostalgi czyli tęsknoty za komunizmem.

2. Niedźwiadek - to niesamowite ile można znaleźć ciekawych,kolorowych niedźwiedzi w tym mieście. Nawet są makarony w kształt misiów haha. A są one popularne,ponieważ znajdują się na fladze i w herbie miasta.

3. Precle - nie spodziewałam się,że w Berlinie jedzą precle na słono,ja pamiętam precle polane lukrem kupowane w piekarence. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie,jak tam możemy znaleźć posypane solą,sezamem,pestkami dyni,polane serem czy czekoladą.

Berliner Dom.

Wracając do mojego pilotażu na Aleksander Platz oglądaliśmy Czerwony Ratusz,Kościół Mariacki,Wieżę Telewizyjną,po niej przeszliśmy dalej na dworzec kolejowy,by nasi koledzy z młodszych klas też mogli się uczyć,a następnie poszliśmy pod zegar Uranium. Szkoda mi,że nie mieliśmy czasu na robienie zdjęć,ale nie załamuję się bo zamierzam tam wrócić w czerwcu albo w wakacje. Po tym miejscu przeszliśmy do Muzeum Egipskiego oglądać wystawy.  Oprócz spaceru po obiekcie dostaliśmy zadanie stworzenia promocji popiersia Nefertiti,ale zanim to zrobiliśmy trzeba było ją znaleźć. Budynek miał 3 piętra,więc można było trochę spędzić tam czasu.Na mnie nie zrobiły one wrażenia,ponieważ jak byłam mała byłam w Egipskim Muzeum w Egipcie i tam bardziej mi się podobało. Po tym poszliśmy w stronę Berliner Dom,jest to przepiękna katedra,jestem zachwycona jej architekturą,która przykuwa uwagę. Następnie mieliśmy dość długi spacer ok.9 przecznic aż do Bramy Brandenburskiej. Spodobała mi się,ale tak jak w przypadku placu nie mieliśmy czasu na zdjęcia, i tu mój pilotaż się skończył,trwał on ok 3,5 godziny więc dość sporo. Po mnie była moja przyjaciółka,która zabrała nas pod Parlament,pomnik zmarłych Żydów,który swoją drogą jest genialnym labiryntem i miejscem do zdjęć,po nim doszliśmy do najbardziej ruchliwego placu jakim jest Plac Poczdamski. Ostatnim przystankiem naszego zwiedzania stolicy,był przejazd metrem i czas wolny trwający 30 min. Większość z nas poszła do Primark'u,ale mieliśmy za mało czasu. Jedyne co udało mi się kupić to zapach do pokoju. Następnie wróciliśmy do naszego miejsca zakwaterowania.

 Gmach Parlamentu Rzeszy.
 Kościół Mariacki i Wieża telewizyjna.
 Udało mi się zrobić zdjęcie bez ludzi w tle.
Takie piękne muzeum znajdowało się obok muzeum egipskiego.
Dobrej Nocki.

sobota, 17 marca 2018

Wycieczka metodyczna - pierwszy dzień

Hejka.
Wiem,że spory okres czasu mnie nie było,mój plan dodawania postów co dwa dni nie wypalił,niestety. Jak pewnie wiecie bądź nie co roku mam wycieczki metodyczne,podczas których musimy zaliczać przewodnictwo oraz pilotaż. W tym roku nasza wycieczka trwała 4 dni i podczas niej jeden dzień spędziliśmy na targach ITB w Berlinie,ale po kolei. Wycieczka zaczęła się o 6:00 w środę 7 marca,pierwszym naszym przystankiem był Poznań. Udaliśmy się na zwiedzanie Portu lotniczego Ławica. Co zabawne jedna z moich przyjaciółek pomyślała,że będziemy tam oglądać rybki. Weszliśmy do budynku,jeden z młodszych kolegów opowiadał nam o tym miejscu,a następnie zostaliśmy podzieleni na 2 grupy. Mieliśmy przemiłą przewodniczkę,która opowiadała z taką pasją,że miło było słuchać. Podawała nam różne ciekawostki dotyczące co ludzie przewożą,gdzie to ukrywają i inne takie.Dowiedziałam się,że co któraś losowa osoba może zostać,sprawdzona nawet jeśli bramka nie zapika. Pokazała nam strefę biznes,koszt takiej wyciszonej strefy z fotelami, telewizorami, przekąskami w Poznaniu kosztuje 61zł z groszami,więc każdy za opłatą może się tam udać. Vip kosztuje 350zł jeśli dobrze pamiętam cenę i w tym zakresie do samolotu wiezie nas najnowszy mercedes,którego wymieniają co 3 miesiące. Oprócz tego mamy catering i panią,która będzie nam pomagać w razie potrzeby. To również każdy może wykupić,w porównaniu do Okręcia gdzie koszt Vip'a kosztuje ponad tysiąc zł,w Ławicy można sprezentować komuś takie udogodzenie. Po zwiedzaniu,mieliśmy pokaz pirotechniczny,gdzie pokazywali nam sprzęt jaki używają do zostawionego bagażu. Ostatnią atrakcją i chyba największą był pokaz psów tropiących. Dziewczyny były zachwycone bo,która nie lubi czteronożnych słodziaków. Następnie udaliśmy się na rynek,gdzie trochę pospacerowaliśmy, dowiedzieliśmy się ciekawych informacji dotyczących fonntan oraz ratuszu. Następnie mieliśmy zapewniony seans w Muzeum Rogali. Pierwszy raz w moim życiu "muzeum" mnie tak wciągnęło! Pokaz gwary Poznańskiej,do tego uczestnictwo w robieniu rogali oraz masa śmiechu zapewniona przez pracowników. Jeśli nigdy tam nie byliście to z całego serca Wam polecam. Zaraz po pokazie wyjechaliśmy w dalszą drogę do miejsca zakwaterowania. O dziwo dotarliśmy na miejsce o dobrej godzinie,wszyscy byliśmy w szoku. Zawsze się spóźnialiśmy,a tu taka zmiana ? I tym sposobem nastała pierwsza przeszkoda,a mianowicie okazało się,że nie ma dla nas miejsca pomimo rezerwacji. Pracownicy "hotelu" zapomnieli,że będą mieli 3 grupy i powstał wielki problem. Siedzieliśmy w autokarze coś ok.godziny lub troszkę dłużej,po czym łaskawie pozmieniali ustawienia pokoi i mogliśmy iść na stołówkę zjeść obiadokolację. Ale żeby nie było za łatwo, pracownicy nie pokazali nam drogi do niej,nasza stołówka była w osobnym budynku przy uwaga,cmentarzu. Jedzenie w niej było okropne,jak ja zazwyczaj jem wszystko i nie wybrzydzam bo tak zostałam nauczona,nie byłam chętna do jedzenia. Po posiłku mogliśmy udać się do naszych pokoi typu studio,gdzie okazało się,że nasza łazienka wygląda jak jakaś rzeźnia w nie najlepszym stanie i czystości,a największym hitem były jej drzwi,które były od połowy przeszklone. Tak nam minął pierwszy dzień naszej wycieczki.



Dobrej Nocy.


środa, 14 marca 2018

Nowości kosmetyczne

Hejka,
Ostatnio intensywnie myślałam nad jakąś zmianą,najłatwiej jest mi zmienić kolor włosów i tak o to zaczęłam, przeglądać strony z inspiracjami. Gdy byłam w przedszkolu miałam śliczne jasne włosy,zawsze chciałam mieć takie z powrotem i to jest ten moment. Wreście zdecydowałam się rozjaśnić całe moje włosy na bardzo jasny blond. Miałam iść do fryzjera by on mi to zrobił,ale za moją długość zawołali oni 150-200zł. Nie lubię przepłacać,a moja mama od 20 lat sama sobie farbuje włosy więc postanowiłam,że oddam się w jej ręce. Weszłam na aplikację Rossmann i poczułam jakby mi czytali w myślach. Trwa właśnie promocja 2+2gratis. Pomyślałam,że to dobra okazja i poszłam kupić rozjaśniacz,szampony i olejek do włosów. Promocja obejmuje 4 inne produkty,nie można wziąć 2 takich samych odcieni farby niestety. Oszczędziłam połowę kwoty jaką miała bym wydać,zamiast 60 zapłaciłam 30zł a 2 produkty mam gratis. W prawdzie jeszcze nie zmieniłam mojego koloru włosów,ale mam zamiar zrobić to jutro. Mam zamiar pokazać Wam jak wyglądałam przed i po. Oprócz tego opowiem Wam,w jakiej kondycji będą moje włosy i jak się sprawdzi olejek.
Zaplanowałam kilka kolejnych postów z mojej wycieczki metodycznej,o której opowiem Wam w kolejnych postach.
 Ten produkt nie kupiłam w Rossmannie,natomiast w Biedronce za nie całe 13 zł. Jest to nawilżający krem-sorbet do twarzy. I powiem wam,że nie miałam lepszego produktu do twarzy,w prawdzie ma on tylko 50 ml,ale jest bardo wydajny. Zapach ma nieziemski,mogła bym go cały czas wąchać haha. Moja twarz jest dość sucha po zimie,a w szczególności po wycieczce gdzie zmarzła. Posmarowałam nim buzie dwa razy i nie mogłam uwierzyć jaka jest gładka i mięciutka. Z całego serduszka polecam ten krem,nie jest to sponsorowane czy coś,t moja własna opinia. Wgl pierwszy raz zetknęłam się z tą firmą,widziałam jej produkty wcześniej,ale nie wzbudziły większego zainteresowania w moich oczach.
Oprócz tego kupiłam dwa szampony z Head&shoulders wiem,wiem nic ciekawego w szamponach nie ma. Używałam już wcześniej tej firmy,ale chciałam wypróbować tego pomarańczowego,ponieważ podobno ma on pomóc na wypadające i łamiące się włosy. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Przekonamy się.

 Kupiłam olejek kokosowy za 14,99 zł, pachnie przepięknie jeśli ktoś lubi zapach kokosowy. Wiem,ze nie wszyscy przepadają za tym zapachem. Moje włosy po ombre są dość słabe,więc często używam różnych olejków do tego. Tego jeszcze nie miałam,ale mam nadzieję,że będzie mi dobrze służył.
 Podczas moich ferii zimowych,postanowiłam zrobić sobie żelowe paznokcie. Wyszły ładnie,byłam mega zadowolona z siebie,ale to co stało się z nimi potem to tragedia. Od tamtej pory nie mogę zapuścić paznokci,łamią się, rozdwajają i wszytko na raz. Jak już byłam w w sklepie to pomyślałam,że poszukam jakieś dobrej odżywki czy olejku. Chcę,doprowadzić je do normalnego stanu sprzed żelu. Zwróciłam uwagę na serum regenerujące z Evree, ma w sobie olejki: z oliwy,winogron,makadamia,ostropestowi,avocado,abisyński,argonowy oraz jojoba. Taka mieszanka nie powinna być zła,od dziś zacznę jej testowanie. Kiedyś używałam Regenerum,ale chciałam spróbować czegoś nowego.
 Ostatnią rzeczą jest rozjaśniacz o kolorze 13-5 platyna. Mam nadzieję,że uda mi się osiągnąć zamierzony cel. O zmianie napisze osobny post,tak jak wcześniej wspominałam.
Miłego wieczoru.